czwartek, 4 kwietnia 2013

IV. Black hatred explosion.


Obudziłem się w nocy, zlany potem. Usiadłem na łóżku, a rękoma zmierzwiłem moje roztrzepane włosy. Westchnąłem a mój wzrok powędrował na księżyc, blado świecący za oknem.
Louis, nie… Nie pozwól na połączenie.
Co te słowa miały oznaczać? Ta dziewczyna była moim stróżem, a może przekleństwem? Wstałem i podszedłem do lustra w łazience. Moje zwykle lazurowe tęczówki, obecnie były szare. Oparłem się o umywalkę i przejechałem palcami po śladach na szyi. Syknąłem z bólu.

* Harry *
Przewróciłem się na kolejny bok, miałem całkowite odczucie zimna. Zimna które mroziło mnie aż do szpiku kości. Jęknąłem w poduszkę. Martwiłem się o Lou, i to bardzo. Zawsze to on nas ratował, wybawiał od najróżniejszych rzeczy. Teraz on sam jest w poważnym niebezpieczeństwie, które wyczuwałem na kilometr. Moją duszą wstrząsały złe przeczucia i niebywałe przygnębienie. Było tak od chwili, kiedy ta zagadkowa dziewczyna pojawiła się w naszym domu. Kilka nocy zarwałem, myśląc nad tym, jaką istotą mogła być. Jednak żadne księgi nie opisują takiej postaci. Była jeszcze jedna opcja, opcja zagłębienia się w czarną magię. Póki co wolałem zostawić to na ostateczność.
Wstałem z łóżka i powlokłem się do biurka, gdzie rozłożyłem pełno kartek z zaklęciami i pentagramami. Na palcach wychyliłem się z pokoju i podszedłem pod drzwi Nialla. Był z nas najczystszy duchowo, najdelikatniejszy. Wyglądał jak anioł, i w rzeczywistości nim był. Dosłownie. Nacisnąłem na klamkę i wsadziłem ciekawską głowę do pokoju. Spał spokojnie, jednak od czasu do czasu przez jego twarz migotała oznaka zmęczenia. Nigdy tak nie było. Wysunąłem się i zajrzałem do pokoju Louisa, jednak nikogo w łóżku nie było. Zamknąłem drzwi i poszedłem w kierunku światła z łazienki. Szatyn przypatrywał się sobie w lustrze z lekkim niepokojem. Uśmiechnąłem się do niego smutno, po czym usiadłem na koszu na brudne pranie.
- Czemu nie śpisz? -  spytał z uniesioną brwią, usiadł na małym krzesełku.
- Myślę o Niej. Jest niezwykłą zagadką, którą ciężko mi rozwikłać. Dodatkowo z Niallerem jest coraz gorzej, jego aura się osłabia. – przyznałem.
- Harry, myślę że się zbytnio przejmujecie.
- Czy ja się przesłyszałem?! – gwałtownie wstałem, powodując spadnięcie kilku rzeczy. – Louis, jesteś w niebezpieczeństwie! Ale to bagatelizujesz. Co ma się stać żebyś uwierzył? – warknąłem a lampka łazienkowa pękła. Energia.
- Nie bagatelizuję tego. – powiedział z nadnaturalnym spokojem, co oznaczało iż jest wściekły. Również wstał. – Uważam że to powinno się rozwinąć. Dajmy działać temu. – wycedził prosto w moją twarz, a mnie otulił przyjemny, miętowy oddech.
- Rób jak uważasz, ale my tego tak nie zostawimy. – rzuciłem na odchodne i wyszedłem z jego pokoju. Wróciłem do siebie, prawie trzaskając drzwiami.
Nie rozumiałem spokoju Tomlinsona. Ktoś ewidentnie chciał go zabić, a on jak gdyby nigdy nic, bagatelizuje to. Pozwala temu działać.

* Louis *
Następnego dnia czułem się okropnie. Nie fizycznie, lecz psychicznie. Uniosłem się niepotrzebnie. Wyszedłem ze swojego pokoju najpóźniej ze wszystkich. Usiadłem przy stole, gdzie wszyscy zajadali się najróżniejszymi rzeczami. Nie mogłem odpędzić się od przeszywającego wzroku Harrego, współczującego Nialla, groźnego Liama i pustki Zayna. Widelcem jeździłem po talerzu, powodując pisk. To zdenerwowało Liama.
- Przestań! – wydarł się a ja rzuciłem w niego widelcem. Stal idealnie przebiła jego lekko opaloną skórę na ramieniu. Zaczęła płynąć szkarłatna krew, jednak rana po chwili się zasklepiła. Wstałem i wyszedłem z domu. Szybko oddychałem, jak rozwścieczony byk.
Swoje kroki na świeżym powietrzu skierowałem w stronę lasu. Przez liście migotało jasne światło pochmurnego słońca. Wzdrygnąłem się, poczułem dreszcze na karku. Stanąłem na ścieżce, chwilę się rozglądając. Czekałem na coś, na cokolwiek. Mój policzek zaczął piec, jednak nie oglądałem się na ból. Patrzyłem na dziewczynę stojącą przede mną. Miała czarny płaszcz z kapturem na głowie, jednak widać było że była zmarznięta. Wpatrywała się we mnie, a ja przygryzłem wargę. Moje niestosowne myśli galopowały po moim umyśle, aż pokręciłem energicznie głową, wywołując lekki, melodyczny śmiech dziewczyny.
- Em… Kim jesteś? – spytałem po chwili ciszy, która wcale nie była niezręczna. – Czy ty nas prześladujesz? – szepnąłem trochę ciszej i spuściłem wzrok.
- Próbuje pomóc. Macie w pobliżu siebie potężnego i groźnego przeciwnika, który nie zawaha się zabić anioła, demona, czarownika czy Spowiednika. Nikogo.
- Pomóc? Ty byłaś u nas? Ty robisz mi to? – wskazałem na policzek i szyję. W jednej sekundzie dziewczyna pojawiła się blisko mnie, naprzeciw.
- Byłam. Musiałam was ostrzec. Słuchaj, nie mam powodów do tego aby ciebie atakować. Wręcz przeciwnie, moim zadaniem i przeznaczeniem jest ciebie chronić, Louis. – powiedziała spokojnie, lecz można było wykryć w jej głosie nutę ironii. Zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Las skąpany został w gęstą mgłę, czym prędzej wybiegłem z niego i pobiegłem do domu.
W korytarzu zastałem pełno krwi, cieknącej śladami w stronę salonu. Na podłodze leżał Zayn, a wokół niego byli chłopacy. Ukląkłem przy nim i złapałem za bladą rękę.
- Kto ci to zrobił?
- Ss… Saphir. – wyszeptał a w mojej krtani pojawiła się gula strachu.

_____________________
Okej, nie ogarniam mojej wyobraźni coraz bardziej. c:
Viper † - mi tam pasują twoje komentarze. ;] Co do opisów, staram się. 
Ah, Massive Thank You !
Kocham Was <3

7 komentarzy:

  1. Zajebisty :*!
    Louis ryzykant...
    Nie dziwię się, że martwią się o Niego...
    Kto jest tym kto chce ich zabić :*?
    Ta dziewczyna jest dziwna...
    Ale kim jest ten koleś co zaatakował Zayn'a?
    Czekam na next'a :*.

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem od czego zacząć. Szczerze mówiąc, odjęło mi mowę. Coraz bardziej zaczyna zastanawiać mnie postać tamtej dziewczyny. Wydaje mi się, że będzie pojawiała się w jeszcze wielu rozdziałach i za każdym razem będzie to dziwne i tajemnicze. Ale co ja tam mogę wiedzieć? Mogę się jedynie domyślać, bo nie jestem w stanie wejść do Twojego umysłu i przekonać się, czym jeszcze zaskoczysz nas w kolejnym rozdziale. Jednego mogę być pewna. Że kolejny rozdział znowu nie będzie wyjaśnieniem wszystkiego i kolejny raz pozostawisz mnie po jego przeczytaniu z dziwnymi myślami, kłębiącymi się w mojej głowie. Świetny rozdział, czekam na kolejny <3 Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w szoku O.O ale przy Tobie można się do tego przyzwyczaić.
    Zacznę od tego ze dział jest cudny *.* Nie mam słów, wiesz ze kocham jak piszesz <3
    Jestem strasznie ciekawa co to za stworzenie które na nich czycha, kim jest ta dziewczyna, kto to ta/ ten Saphir. Oni tu nieźle wszyscy namieszają i może się komuś coś stać. Ta tajemniczość i pytania bez odpowiedzi przyciągają i sprawiają źe chcę się czytać dalej, wiesz pisz szybciutko następny
    WENY ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Speechless. Jedyne słowo, które opisuje moje odczucie do tego działu. A mnie twoja wyobraźnia przeraża. Ale chyba w pozytywny sposób.
    Też cię kochamy! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na marginesie, to ty coś masz z tymi włosami. Bohater cały czas je mierzwi albo przeczesuje.

      Usuń
  5. "Witamy w kolejnym odcinku z serii Lose my mind nie umie napisać komentarza! W celu przeczytania dalszej treści prosimy uzbroić się w cierpliwość i najlepiej zamknąć powieki." Stwierdzam, że koniec z proszeniem o usuwanie komentarzy, bo i tak nie potrafię ich poprawić (patrzeć rozdział wstecz).
    Naprawdę podoba mi się to opowiadanie i czytam je jak książkę - nic nie poradzę. Proszę mi to pod koniec wydać!
    Mam deja vu (nie znam francuskiego - nie wiem jak to się piszę, przepraszam): Saphir, tajemnicza dzieczyna pojawiająca się by "chronić" piątke chłopaków... blog o wampirach! ( taa.. już go nie ma, ale wspomnienia zostały). I wiem, że to jest coś innego, ale poniekąd pokrewne (ktoś jeszcze też nie wie co piszę?). Tak nie umiem pisać w taki sposób jak Ci u góry i chyba nigdy nie pisałam - nie nauczę się... Takie moje prostactwa i tyle.
    Wracając do rozdziału - fenomenalny, zaskakujacy i łał... no, pięknie. Ogólnie chłopaki się wspierają - dobrze. Muszą. Ale, panie główny bohaterze - proszę mi tu niczego nie bagatelizować! Ach, wiem i tak zrobi po swojemu. Każdy dokonuje wyborów sam, ale zazwyczaj specjalnie na złość innym.. Ta zgadzanie się z innymi i postępowanie według ich myśli też jest tego formą.. Ale co ja to? Rozpisałam się i chyba nie jest po hebrajsku-da się czytać. Mniejsza. Och baby... Wracając to ta dziewczyna tak jakby (ja to tak odbieram) ma obowiązek-powinność "opiekowania się" nimi, coś mi się wydaję że szczere chęci to nie są.Pole energi... burza, tłuczone szkło itp. *_* no fajnie, ale trza uważać na emocje.. O, czyli nie jestem sama co jak ma zaraz "wybuchnąć" mówi grobowym tonem i zdrabnia imienia - dobrze wiedzieć^^
    Jak to określić? Pamiętasz tweety z serii: "ja powinienem być twoim ulubionym pisarzem" ? Nom... to teraz proszę mi wybrać ulubione dzieło, bo już naprawdę nie wiem :)
    O.. i znalazłam określenie, które tu pasuje, a kltórego nie używałam..
    WSPANIAŁE
    Anonim z podpisu
    Lose my mind
    PS.: ( godz. 23.00 - jestem aż tak przewidywalna?)
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Powinnam skomentować rozdział wcześniej, lecz nie miałam na to większej ochoty, za co naprawdę bardzo Cię przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
    Rozdział... Jeden z lepszych, muszę przyznać. Jest naprawdę tajemniczy i taki nieprzewidywalny. Uwielbiam takie mroczne klimaty, co już wiesz. Opisałeś tyle uczuć i tak wiele rzeczy! Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem! Niewiele osób umie robić to w taki sposób. Powiem Ci coś, chyba się uzależniłam od tego bloga. Jest jak niesamowicie genialna książka, którą mogłabym czytać cały dzień i noc. Wkładasz w nią tak ogromną cząstkę siebie! Nie mam słów, poważnie. Rzadko się to zdarza, gdyż zawsze umiem wyskrobać nawet najkrótszy komentarz, a teraz nic. Mam zastój i pustkę w głowie. Ta dziewczyna. Tak nieprzewidywalna, lecz przeurocza. Musi chronić Louis'ego za wszelką cenę, ale nie chce się do niego zbliżać, żeby nie nastąpiło jakieś połączenie. To jest dopiero frapujące! Chłopak nie wie, co ma o tym myśleć, jest zagubiony - można by rzec, iż czuje się, jak psychicznie chory, choć nie twierdzę, że taki jest. Jeszcze ta końcówka! Jejku, Ty chcesz mnie wpędzić do grobu, prawda? Jestem w totalnym dołku, słowa przestały się układać w logiczną całość. Nic. Mam kompletną pustkę w głowie. Nie myślałeś przypadkiem o tym, żeby wydać książkę? Ja jestem jak najbardziej na TAK! Proszę, przemyśl to. Będę pierwszą osobą, która poleci do sklepu i ją kupi, a potem będzie się nią jarać na TT. Uwierz, jestem do tego zdolna. No cóż, tu chyba skończy się mój dziwny komentarz. Czekam na rozdział kolejny i życzę Ci weny. ♥ Stay Strong and Never Give Up ♥

    OdpowiedzUsuń